Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić.
Podczas gdy w USA tworzone są stanowiska SMM (social media manager), w Polsce panuje przekonanie, że społeczność można zrobić ot, tak, od razu, szybko,minimalnym kosztem.
Później będzie się można chwalić w branżowej prasie,jak to nie stawiamy na media społecznościowe, że jesteśmy trendy i w ogóle 2.0.
Pewnie uogólniam. Ale powiedzmy sobie szczerze, ile jest przykładów społeczności w Polsce, zbudowanych odgórnie wokół jakiejś marki poprzez specjalną kampanię, a która to społeczność przetrwała dłużej niż do ewentualnego zakończenia konkursu?
Która ciągle żyje, jest kreatywna, ba, rozwija się?!
Owszem, pewnie kilka przykładów jest. Chciałabym jednak skupić się na tendencji
jako takiej. Tendencja jest, niestety, taka, że po zakończeniu kampanii społeczność umiera, jest często porzucana nie tylko przez użytkowników, ale i przez samą markę. Tzn. firmę stojącą za marką.
Kampanie trwają coraz krócej. Przy każdej kampanii tworzona jest nowa społeczność. Problem jednak, że społeczność jest jak Kraków - od razu się jej nie zbuduje.
Może warto byłoby właśnie budować taki markowy Kraków: kościół Mariacki,
Sukiennice, dla dynamizmu wrzucić Lajkonika, a nie wznosić pojedyncze namioty w szczerym polu?
Dobrze zaprojektowane kampanie wpisane są przecież w jakąś szerszą strategię marki. Jeśli tak nie jest - to albo mamy problem ze strategią, albo z kreacją. To pierwsze jest chyba jednak gorsze...
Społeczność aby była społecznością potrzebuje...ludzi. Tak, banalnie proste, ale nie do końca. Ludzi owszem, można przekupić. Ale ewentualnie tylko po to, by zaglądnęli na stronę. Ewentualnie się zarejestrowali i napisali jeden post.
Za miłość i wierność im płacić nie można. Tzn. teoretycznie można, ale to przecież bez sensu. Sama firma najczęściej ogranicza się do zorganizowania ram technicznych społeczności, wrzuca jeden wpis pt. "witajcie w świecie marki X" i potem znika. A internauci mają się uspołeczniać, wrzucać zdjęcia i filmiki. Frajda niesamowita! W nagrodę mogą sobie ściągnąć tapetę z marką X.
Społeczność jest dla marki ogromną szansą. Ale społeczność bez sensu to tylko pieniądze wyrzucone w błoto. Trzeba sobie zadać podstawowe pytanie: PO CO ludzie
mają uczestniczyć w mojej społeczności? Żeby sobie filmiki powrzucać?
To w takim razie od razu lepiej wydać pieniądze na CSR. Przynajmniej będą przeznaczone na coś pożytecznego.
Podczas gdy w USA tworzone są stanowiska SMM (social media manager), w Polsce panuje przekonanie, że społeczność można zrobić ot, tak, od razu, szybko,minimalnym kosztem.
Później będzie się można chwalić w branżowej prasie,jak to nie stawiamy na media społecznościowe, że jesteśmy trendy i w ogóle 2.0.
Pewnie uogólniam. Ale powiedzmy sobie szczerze, ile jest przykładów społeczności w Polsce, zbudowanych odgórnie wokół jakiejś marki poprzez specjalną kampanię, a która to społeczność przetrwała dłużej niż do ewentualnego zakończenia konkursu?
Która ciągle żyje, jest kreatywna, ba, rozwija się?!
Owszem, pewnie kilka przykładów jest. Chciałabym jednak skupić się na tendencji
jako takiej. Tendencja jest, niestety, taka, że po zakończeniu kampanii społeczność umiera, jest często porzucana nie tylko przez użytkowników, ale i przez samą markę. Tzn. firmę stojącą za marką.
Kampanie trwają coraz krócej. Przy każdej kampanii tworzona jest nowa społeczność. Problem jednak, że społeczność jest jak Kraków - od razu się jej nie zbuduje.
Może warto byłoby właśnie budować taki markowy Kraków: kościół Mariacki,
Sukiennice, dla dynamizmu wrzucić Lajkonika, a nie wznosić pojedyncze namioty w szczerym polu?
Dobrze zaprojektowane kampanie wpisane są przecież w jakąś szerszą strategię marki. Jeśli tak nie jest - to albo mamy problem ze strategią, albo z kreacją. To pierwsze jest chyba jednak gorsze...
Społeczność aby była społecznością potrzebuje...ludzi. Tak, banalnie proste, ale nie do końca. Ludzi owszem, można przekupić. Ale ewentualnie tylko po to, by zaglądnęli na stronę. Ewentualnie się zarejestrowali i napisali jeden post.
Za miłość i wierność im płacić nie można. Tzn. teoretycznie można, ale to przecież bez sensu. Sama firma najczęściej ogranicza się do zorganizowania ram technicznych społeczności, wrzuca jeden wpis pt. "witajcie w świecie marki X" i potem znika. A internauci mają się uspołeczniać, wrzucać zdjęcia i filmiki. Frajda niesamowita! W nagrodę mogą sobie ściągnąć tapetę z marką X.
Społeczność jest dla marki ogromną szansą. Ale społeczność bez sensu to tylko pieniądze wyrzucone w błoto. Trzeba sobie zadać podstawowe pytanie: PO CO ludzie
mają uczestniczyć w mojej społeczności? Żeby sobie filmiki powrzucać?
To w takim razie od razu lepiej wydać pieniądze na CSR. Przynajmniej będą przeznaczone na coś pożytecznego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz