19 kwietnia 2009

Fenomen Susan Boyle

Internet oszalał na punkcie nowej gwiazdy - Susan Boyle - uczestniczki "Britain's Got Talent, 47 - letniej bezrobotnej, pulchnej i mało atrakcyjnej starej panny ze Szkocji.
Zasłynęła wykonaniem "I Dreamed a Dream" z musicalu "Les Miserables".
Filmik z zapisem występu Boyle był już wyświetlany prawie 30 milionów razy! Sama Boyle robi karierę w USA: występuje w programach telewizyjnych, udziela wywiadów najpoczytniejszym gazetom - obszerne artykuły poświęcają jej "Washington Post" i "New York Times".
Pominę jednak listę publikacji (a jest imponująca! I ciągle się rozwija) i przejdę do tego, na czym chciałabym się skupić, a mianowicie - na roli dzisiejszych mediów interaktywnych w kreacji presonal brand.
Boyle stała się sławna na cały świat przede wszystkim dzięki YouTube (powiedzmy - to punkt odniesienia). Szybkie rozprzestrzenianie się sławy Susan umożliwiły social media, na czele z Twitterem (wystarczy wkleić url) i blogami. Znaczniejszą rolę odegrał chyba jednak Twitter: wrzucając adres odnośnika do filmiku (jako punktu odniesienia) - stał się głównym kanałem rozprzestrzeniania informacji, kanałem komunikatu. Tweety są znacznie prostrze w obsłudze niż virale przesyłane e-mailem. Co więcej, zmasowane tweety sprawiają, że od razu klikamy w odnośnik - myślimy przecież, że coś musi być na rzeczy. Oczywiście, działa zasada opisana przez Cialdiniego, a mianowicie - społeczny dowód słuszności.
Za Twitterem poszły media mainstreamowe - nie tylko tradycyjne (choć te także). Widzimy więc efekt rozprzestrzeniania się informacji. Media te ją uwierzytelniają, w pewnym sensie - urealniają. Znowu Cialdini i reguła autorytetu.

Jednak wróćmy szybko do źródła tego zamieszania. Pamiętając o Krzysztofie Kononowiczu czy Gracjanie - byli, mignęli przez media, gdzieś tam egzystują, ale zdecydowanie możemy przyznać, że wypadli z głównego obiegu.
Czy historia Susan Boyle ma szansę być inna? Zakładam, że tak. Przynajmniej na razie. Będzie o niej zdecydownie głośniej - i to nie tylko dlatego, że pokazała się w brytyjskiej, a nie polskiej telewizji. Za Susan Boyle stoi prawda. Nie została (samo)wykreowana. Po prostu przyszła do "Got talent" - to raz. I dwa: najważniejsze - ona ten talent po prostu ma. To właśnie sedno, clu każdej marki, zwłaszcza tej personalnej. Źródłem musi być prawda. Susan Boyle umie śpiewać. Wystarczyło ddodać do tego sieć i jej możliwości -efekt widzimy wszyscy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz