10 czerwca 2009

"Polityka" 2.0

Pisałam ostatnio,że "Polityka" obrała świetną, moim zdaniem, strategię promowania marki on-line. Ostatni numer pisma tylko mnie w tym utwierdził.
W gazecie, która-stereotypowo- nie kojarzy się z młodością i innowacyjnością, znajdziemy dwa (!) teksty na temat nowoczesnych sposobów marketingu/brandingu oraz Internetu, a mianowicie o mikroblogach i marketingu szeptanym.

O mikroblogach pisał jakiś czas temu "Newsweek", jednak nieco zmarnował temat. Było za krótko, zbyt ogólnie, a - co nagorsze - autor pomylił liczbę znaków Twittera (podał 160-jak na Blipie, tymczasem na Twitterze jest oczywiście 140).
Niby drobny błąd, ale dla osób, które orientują się co nieco w tematyce, "Newsweek" traci w takich momentach wiarygodność jako nośnik innowacyjnej informacji.

"Polityka" natomiast stawia na pogłębienie tematu - to główna zaleta tego pisma: gdy podejmuje jakąś kwestię, zawsze dąży do jej zgłębienia, co skutkuje często informacjami ciekawymi, także dla tych, którzy myślą, że nie sposób ich zaskoczyć.
Najtrudniejsze pojęcia internetowe (w tym przypadku) autorzy "Polityki" wyjaśniają w przystępny sposób, często transponując je na jakieś inne zjawiska społeczne - lepiej znane i dłużej opisywane, co ma zachęcić starszego czytelnika, by zapoznał się z tymi "nowinkami". Jak najbardziej słusznie - aż chce się przyklasnąć.

Czy "Polityka" może być marką 2.0? I może, i nie może. Może - bo znaczek "2.0" nie jest równoznaczy z treściami banalnymi i w żaden sposób nie ujmie czasopismu powagi.
Z drugiej jednak strony - "Polityka" musi być ostrożna, by w nie pójść za daleko i nie zamienić się w 'zbyt' 2.0, tzn. utracić skojarzenia z tradycją i etosem inteligenckim.
Oczywiście - te dwa pojęcia się nie wykluczają! Trzeba jednak najpierw czytelników o tym przekonać. "Polityka", przyjmując internetową ofensywę, wydaje się to robić.

Tekstami z zakresu "2.0" jestem zachwycona i czekam na więcej.
Ale chętnie przeczytam też kolejny odcinek "Rozmów na XX-lecie" czy felietonu Ludwika Stommy.
Bogactwem "Polityki" stała się ta różnorodność, która, pozyskuje pismu nowych czytelników (chwytliwe tematy), edukuje ich w zakresie tematów bardziej intelektualnych, filozoficznych; natomiast rozsmakowanych w tych ostatnich tematach starszych, tradycyjnych czytelników, nowa strategia "Polityki" zapoznaje z nowymi technologiami, ba, ale co ważniejsze - z ich użytecznością i wpływem na społeczeństwo w skali makro i na życie pojedynczego człowieka.

Zdecydowanie lepszy sposób na wymianę pokoleń, niż proponuje to np. "Wprost", poprzez stworzenie "Wprost Light".
Dlaczego? Konsekwencja i spójność marki. "Wprost Light" może się wydawać "Wprost" gorszym, bo lekkim i łatwym.
Zresztą, użycie w tytule tej gazety słowa "Wprost" może negatywnie odbić się na percepcji marki głównej, obniżając jej wiarygodność.

Istnień nie należy mnożyć ponad potrzebę (oczywiście, to nie Al Ries, ale ten akurat by się z tym zgodził - zawsze alarmował bowiem, że z poszerzaniem spektrum marki trzeba być ostrożnym). A zwłaszcza w czasie kryzysu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz