Agencja H5 (François Alaux, Hervé de Crécy i Ludovic Houplain) do tej pory tworzyła spoty reklamowe i teledyski. Nic nadzwyczajnego.
Im dalej, tym ciekawej - niektóre z ich prac były bowiem pokazywane w muzeach, np. Centrum Pompidou czy MoMA, a teraz, ich film - "Logorama", jest nominowany do Oscara (animowane filmy krótkometrażowe).
I chociaż tytuł nawiązuje do, to bardziej niż , jest on rzeczywistością alternatywną: przedstawia bowiem maksymalnie obrandowane Los Angeles. w filmowym LA niemal wszystko - ludzie, pojazdy, budynki, jest uosabiane przez loga brandów.
Mamy więc Ronalda McDonalda i ludzki Michelina. Inne brandy robią za "scenografię":Microsoft, Evian, Best Western, EMI, Domino's Pizza.
Wszystko to się składa na dystopijny obraz amerykańskiego konsumeryzmu, gdzie to nie my pożeramy hamburgery, ale one pożerają nas.
Oglądając przestrzeń publiczną polskich miast, "Logorama" nabiera innego, ostrzegawczego tonu - bardziej niż konsumeryzm w stylu Amerykanów, grozi nam zaśmiecenie miast logami brandów, które stają się naszą rzeczywistością.
I to jest właśnie najciekawsze. Przenosząc nieco "Logoramę" na polski grunt: tam brandy (poprzez nagromadzenie, spiętrzenie różnych logotypów), są po prostu wyśmiewane - a Amerykanie razem z nimi.
Pamiętajmy jednak, że -mimo wszystko - dla amerykańskiego konsumenta to spiętrzenie brandów jest naturalne, a przez to - umie się on, paradoksalnie, poruszać w tym markowym gąszczu. Ma w końcu GPS.
Polacy jeszcze takiego GPS nie mają - dla nas brandy (czy to w przestrzeni publicznej, czy w świadomości), to pewnego rodzaju znaki drogowe, które - ze względu na brak innych narzędzi nawigacyjnych - kierują naszymi ścieżkami.
I to całkiem dosłownie ("skręci pani w lewo za takim wieeeelkim plakatem Castoramy").
Czy "Logorama" ma szansę na Oscara? Jeśli zostanie odebrana jako krytyka amerykańskiego konsumeryzmu (jak też planowali twórcy) - to jak najbardziej.
Pamiętajmy, że Akademia lubi filmy pozornie, które - zwłaszcza w połączeniu ze złotą statuetką Oscara, w pełni oddają to, co nazywane jest American Way of Life...
Im dalej, tym ciekawej - niektóre z ich prac były bowiem pokazywane w muzeach, np. Centrum Pompidou czy MoMA, a teraz, ich film - "Logorama", jest nominowany do Oscara (animowane filmy krótkometrażowe).
I chociaż tytuł nawiązuje do
Mamy więc Ronalda McDonalda i ludzki Michelina. Inne brandy robią za "scenografię":Microsoft, Evian, Best Western, EMI, Domino's Pizza.
Wszystko to się składa na dystopijny obraz amerykańskiego konsumeryzmu, gdzie to nie my pożeramy hamburgery, ale one pożerają nas.
Oglądając przestrzeń publiczną polskich miast, "Logorama" nabiera innego, ostrzegawczego tonu - bardziej niż konsumeryzm w stylu Amerykanów, grozi nam zaśmiecenie miast logami brandów, które stają się naszą rzeczywistością.
I to jest właśnie najciekawsze. Przenosząc nieco "Logoramę" na polski grunt: tam brandy (poprzez nagromadzenie, spiętrzenie różnych logotypów), są po prostu wyśmiewane - a Amerykanie razem z nimi.
Pamiętajmy jednak, że -mimo wszystko - dla amerykańskiego konsumenta to spiętrzenie brandów jest naturalne, a przez to - umie się on, paradoksalnie, poruszać w tym markowym gąszczu. Ma w końcu GPS.
Polacy jeszcze takiego GPS nie mają - dla nas brandy (czy to w przestrzeni publicznej, czy w świadomości), to pewnego rodzaju znaki drogowe, które - ze względu na brak innych narzędzi nawigacyjnych - kierują naszymi ścieżkami.
I to całkiem dosłownie ("skręci pani w lewo za takim wieeeelkim plakatem Castoramy").
Czy "Logorama" ma szansę na Oscara? Jeśli zostanie odebrana jako krytyka amerykańskiego konsumeryzmu (jak też planowali twórcy) - to jak najbardziej.
Pamiętajmy, że Akademia lubi filmy pozornie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz