1 kwietnia 2010

Freeko.pl a Whopper Sacrifice: "prawie" jednak robi różnicę

W ostatniej notce pisałam o nowym pomyśle Burger Kinga na innowacyjną kampanię via social media.

Dzisiaj, dla odmiany, coś mało innowacyjnego, aczkolwiek również nawiązującego do Whopper Sacrifice.
Gwoli jasności (jakby rzekł Barack Obama: "Let me be clear") - nie mam nic przeciwko wykorzystywaniu mechanizmów zagranicznych kampanii na polskim gruncie. Zwłaszcza, jeśli odniosły one sukces na świecie.
ALE:
- mówimy o mechanizmach (czyli o tzw. stickness, a nie o kalkowaniu)
- "mierz siły na zamiary": Whopper to jednak marka innego kalibru niż Freeko.pl
- przywoływanie kampanii-klasyka to samobójstwo: zwłaszcza, jeśli to nie była Twoja kampania i jeśli miała ona miejsce już daaaawno temu
- kampania i produkt muszą do siebie pasować - o ile Whopper i wywalanie znajomych z Facebooka wpisywało się w i luzacki wizerunek brandu tej kanapki, czy szerzej - młodzieżowego Burger Kinga, to Freeko.pl ("innowacyjna platforma, dzieki której każdy może bezpłatnie oddawać przedmioty, które nie są mu już potrzebne, a mogą być atrakcyjne dla innych") opiera się już na innych wartościach, które niekoniecznie powinny się wiązać z
wyrzucaniem znajomych z n-k...

Największy szok dla mnie to jednak fakt, iż z taką kampanią można trafić na czołówkę serwisu Gazeta.pl... Brawa dla PR-u Freeko.pl

2 komentarze:

  1. 1000 znajomych oddanych za Freeko w ciągu 2 dni bez budżetu Berger Kinga (jak sądzę - nie ma przecież nic za darmo) to sądzę, że nie zły wynik? Szacunek za pomysł przeniesienia tego na mechanizmu na nasz rodzimy grunt czyli NK!

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się z Tobą FaceBoom, z małym budżetem to niezły wynik. Inna sprawa, że ta promocja pokazała, że znajomości na nk są tak samo powierzchowne jak na facebooku, co może być dla niektórych zaskoczeniem. Inna sprawa to sam portal freeko.pl, który wydaje się być kierowany raczej do młodych ludzi, podobnie jak wspomniany w notce Whopper. Może stąd pomysł na wykorzystanie sprawdzonego mechanizmu. Odnoszę wrażenie, że przywołanie kampanii-klasyka wcale nie było "samobójstwem", a raczej całkiem niezłym posunięciem.

    OdpowiedzUsuń