5 października 2009

Nieefektownie, ale efektywnie - poradniki górą

Pamiętam, że gdy pojawiła się u nas "Gaga", media branżowe rozpływały się z zachwytu. Przyznam i ja, że w porównaniu z czasopismami parentingowymi typu kupa-pieluszki-smoczek, "Gaga" wydawała się miłą (i poniekąd luksusową) odmianą.

Tymczasem dzisiaj natrafiłam na wiadomość, że Conde Nast chce zamknąć m.in. magazyn "Cookie", "Gagi"!
"Cookie" - chociaż marka stosunkowo nowa (2005), stało się w pewnych kręgach brandem kultowym. W pewnych kręgach - czyli w kręgach ukochanego przez reklamodawców pokolenia 30-latków, którzy do torebek Marca Jacobsa i wakacji na Maderze (bo ponoć ostatnio modna) lub - wedle gustu - w Nepalu, dokładają do zbioru gadżetów i wrażeń...dziecko.

I właśnie takie było (no, dobrze - jeszcze jest) - "Cookie": marka młoda, dynamiczna, kolorowa: pokazująca wychowywanie dziecka jako przeżycie równie ekscytujące i ubogacające jak kurs salsy czy zorbing. Równie rozwijające co warsztaty gliny czy medytacja w buddyjskim klasztorze.

Z punktu widzenia reklamodawców - "Cookie" to brand doskonały: nie tylko dla rodziców, którzy - jak Tom Cruise - wydają na ciuchy dla swojego dziecka kilka milionów dolarów.
Czyżby kryzys spowodował, że zakładanie rodziny przestało być znowu trendy? Coś jakby mniej gwiazd i gwiazdeczek decyduje się na dziecko (największy boom chyba za nami) - zarówno w Polsce, jak i w Stanach.

Pisma parentingowe sensu stricte nie upadają aż tak spektakularnie. Sprzedają się, choć trudno mówić w ich przypadku o równie silnym jak "Cookie" brandzie. Mają podobne tytuły (pewnie po części dlatego dobrze się sprzedają - czytelnikom zmieniającym pisma, często trudno trafić na tytuł, który akurat zamierzał kupić, więc kupuje kilka - tych najbardziej ), a zamiast glamouru - oferują tylko nieco podkolorowaną codzienność.
I porady - porady,porady!
Chodzi właśnie o porady?
Kryzys sprawił, że nastał renesans wiedzy praktycznej - powróciła moda na umiejętności.
Kobieta już nie może leżeć i pachnieć, ale musi umieć wywabić plamę z czerwonego wina na obrusie i wiedzieć, że kleszcza nie usuwa się, smarując wcześniej masłem.
Popatrzmy przecież, jak ogromna jest popularność blogów prowadzonych przez matki albo forów parentingowych!
Wszędzie tam znaleźć można informacje w rodzaju "how to".
"Cookie" bardziej pokazywało jak fajnie być rodzicem, niż naprawdę tego uczyło.

Ciastko można mieć albo zjeść. Ale jeszcze lepiej je upiec.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz